Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 08:56
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

Przez betonozę miasta coraz częściej zmagają się ze skutkami powodzi błyskawicznych

W ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat średnia temperatura w Polsce wzrosła o 2°C. Każda kolejna dekada jest cieplejsza od poprzedniej, a zmianom tym towarzyszą coraz częstsze i bardziej ekstremalne zjawiska pogodowe. Zespół doradczy PAN ds. kryzysu klimatycznego ocenia, że są one dodatkowo wzmacniane przez lokalne cechy klimatu miejskiego. To prowadzi m.in. do błyskawicznych powodzi wynikających z uszczelniania powierzchni i niedoboru zieleni. – Im więcej terenów zielonych, tym więcej możliwości wsiąkania i retencjonowania wody. Przyszłością są zielone miasta – ocenia hydrolog dr Jarosław Suchożebrski.
Podziel się
Oceń

– Powodzie miejskie czy powodzie błyskawiczne to zjawisko, które – jak wszystko na to wskazuje – będzie się coraz częściej pojawiać i będzie coraz intensywniejsze. To wynika ze zmian klimatu. Atmosfera zaczyna trochę przypominać coraz bardziej gorący piec, na którym stoi czajnik: jest więcej ciepła, zachodzą coraz gwałtowniejsze procesy, podgrzana woda szybciej paruje, szybciej krąży w atmosferze – mówi agencji Newseria Biznes dr Jarosław Suchożebrski z Zakładu Hydrologii, Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego.

Olsztyn jurajski. Typowy przykład betonozy. Cały rynek miasteczka ma tylko kilka mizernych drzewek i hektary betonu. Za zdjęciu: Zlot Vespa w roku 2024, było bardzo upalnie na Olsztyńskiej Patelni


Z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia ostatnio w połowie sierpnia. Na stacjach i posterunkach meteorologicznych w kraju wraz z przesuwaniem się frontu atmosferycznego odnotowywano nadzwyczaj duże sumy opadów. W niektórych miejscach spadło ponad 100–150 l wody na metr kwadratowy ziemi. Centrum Modelowania Meteorologicznego podaje, że w kilku przypadkach były to najwyższe dobowe sumy opadu od początku prowadzenia w tych miejscach pomiarów. W Jeleniej Górze zanotowano 153,4 mm wody (dotychczasowy rekord 119,3 mm). W stolicy stacja Warszawa-Bielany zarejestrowała sumę opadu równą 119,5 mm (dotychczasowy rekord z czerwca 1987 roku wynosił 69 mm), a stacja Warszawa-Okęcie 93,8 mm (rekord z lipca 2011 roku to 75,8 mm). Tymczasem już gwałtowne opady powyżej 30 mm powodują przeciążenia zbiorczych systemów kanalizacyjnych, które nie były projektowane z uwzględnieniem tak dużej wielkości i intensywności opadów. 
– Dużym problemem w ostatnim okresie zaczynają być opady nawalne, czyli to, co mieliśmy ostatnio w Zamościu, w okolicach Warszawy. Nagle w ciągu kilku–kilkunastu godzin spada miesięczna, a nawet dwumiesięczna suma opadów na danym obszarze – wskazuje hydrolog.
W okolicach Warszawy nawalne opady deszczu spowodowały wystąpienie licznych podtopień i doprowadziły do poważnych uszkodzeń trzech hal magazynowych, a w samej stolicy znaczne szkody odnotowano w Mokotowie i w Wilanowie, gdzie dodatkowo występował silny wiatr łamiący konary drzew. Wiele głównych ulic i tras było nieprzejezdnych na skutek zalania, a w wielu miejscach zalane zostały piwnice i garaże podziemne. W województwie łódzkim powalone wiatrem drzewa uszkodziły linie energetyczne i spowodowały przerwy w dostawie energii elektrycznej.


Błyskawiczne powodzie miejskie wynikają nie tylko ze wzrostu intensywności opadów, ale też ze specyfiki miast. Zespół doradczy do spraw kryzysu klimatycznego przy prezesie PAN w komunikacie na temat zagrożeń dla miast wobec kryzysu klimatycznego podaje, że najbardziej charakterystyczne jest zjawisko miejskiej wyspy ciepła, potęgujące negatywne skutki fal upałów, oraz błyskawiczne powodzie miejskie, wynikające z uszczelniania powierzchni, niedoboru zieleni oraz szybkiego odwadniania miast przez zbiorcze systemy kanalizacji.
– Przed gwałtownymi opadami się nie uchronimy, bo żaden system kanalizacyjny nie jest w stanie przejąć i szybko odprowadzić takiej objętości wody. Możemy próbować tę wodę przekierowywać na obszary zielone w mieście i stwarzać jak największą przestrzeń do infiltracji – mówi dr Jarosław Suchożebrski. – Czy miasta są gotowe na powodzie miejskie? Myślę, że władze samorządowe zaczynają mieć świadomość, że to zaczyna być problem. 
Najpilniejsze działania adaptacyjne miast wymagają uwzględnienia tych kwestii w planowaniu przestrzennym i urbanistyce oraz odpowiedniego kształtowania błękitno-zielonej infrastruktury, czyli zarządzanych i połączonych funkcjonalnie terenów zieleni i elementów otwartej wody oraz integracji gospodarowania wodą w mieście.


– Miasta już podejmują działania na mniejszą skalę, takie jak zielone torowiska, zielone przystanki, ogrody deszczowe. To jest element rozszczelnienia przestrzeni miejskiej. To również magazynowanie wody, która spływa z placów, czyli po prostu budowanie podziemnych zbiorników na deszczówkę. Ale trudno sobie wyobrazić, żeby na przykład w centrum Warszawy nagle usunąć cały asfalt, cały beton i zrobić jeden wielki park – zauważa ekspert. – Najprostsze rozwiązania adaptacji do zmian klimatu to chociażby zielone dachy, zielone ściany czy ogrody deszczowe, ale również obniżenie krawężników tak, żeby woda z ulic i chodników mogła spływać na skwery, na tereny zielone i tam wsiąkać.

Zespół doradczy przy PAN podaje, że łączenie terenów zieleni z terenami retencji wód opadowych jest jednym z rozwiązań najbardziej korzystnych z punktu widzenia adaptacji miast do zmian klimatu. Pozwala z jednej strony obniżyć skutki gwałtownych opadów i ryzyko powodzi błyskawicznych, z drugiej – wykorzystywać zgromadzoną w trakcie opadów wodę do regulacji mikroklimatu – łagodzenia skutków wysokich temperatur. Długotrwałe upały przy braku opadów mogą prowadzić do suszy i niedoborów wody, skutkujących zagrożeniem dostępności wody dla miast, a nawet koniecznością ograniczeń poboru. Specyfika miast zaburza naturalny cykl krążenia wody i może prowadzić do obniżania poziomu wód powierzchniowych i podziemnych.
– Coraz częściej więcej energii zużywamy w lecie na chłodzenie niż w okresie zimowym na ogrzewanie, a wszędzie w tych procesach potrzebna jest woda – wskazuje dr Jarosław Suchożebrski. – Z kolei im więcej terenów zielonych, im więcej możliwości wsiąkania wody i jej retencjonowania, tym większa odporność na te gwałtowne zjawiska klimatyczne i pogodowe. To pomaga nam się chronić przed powodziami miejskimi, ale też łagodzi skutki suszy. Przyszłością są więc miasta z jak największą powierzchnią terenów zielonych. Newseria, Freepik.pl

Więcej o autorze / autorach:

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
J Autor komentarza: Jarosław Mazanek, dziennikarzTreść komentarza: Jeżeli mamy przewidywać co będzie dalej, to jest dość oczywiste, że Minister Klimatu i Środowiska odrzuci sprzeciw stowarzyszenia. Jako dziennikarz brałem udział w konferencji na Stadionie Śląskim w temacie szans na rozwój przysłu zbrojeniowego w woj. śląskim w alternatywie do górnictwa węgla. Miałem tam okazję mówi o tym, jak dużą szansą dla północnej części województwa są złoża w Myszkowie, Porębie i Łazach, również dla celów niezależności surowcowej, w surowcach stategicznych. Lej depresyjny w Myszkowie nie wystąpi a w Zawierciu, choć przyszła kopalnia może wymagać odwadniania, to nie w takim stopniu jak Pomorzany w Bukownie. Supełnie inna stuktura geologiczna. Trzeba mieć trochę zaufania do wiedzy polskich specjalistów: geologów, hydrologów i górników. Czy znajdą pracę rórnicy z Myszkowa i Zawiercia? Na pewno tak. Albo z podmyszkowskich wiosek, z Kroczyc, Irządz, ci którzy kiedyś się wyprowadzili do Dąbrowy Górniczej zaczną wracać. Kopalnie to projekty na 100 lat. Myszków i Zawiercie zystają taki bodziec rozwojowy , że dziś niesprzedawalne i tanie mieszkania będą pożądane, a ceny wzrosną. Jak do redakcji przychodzą mieszkańcy z ogłoszeniami, i narzekają, że nie mogą sprzedać mieszkania, "nie ma komu" to im się aż oczy zapalają jak słyszą o szansach na kopalnie (nawet dwie!)Data dodania komentarza: 17.11.2025, 13:34Źródło komentarza: STOWARZYSZENIE O NIEJASNYM FINANSOWANIU JUŻ PROTESTUJE PRZECIWKO KONCESJI DLA RATHDOWNEYAutor komentarza: podpisTreść komentarza: i bardzo dobrze, cynk i ołów to straszny syf i zatrucie okolicy odpady poflotacyjne gorsze nawet niż w przypadku miedzi i srebra. Pół biedy jakby to był więgiel kamienny. Pan rekaktor jest od lat zakochany w kopaniu pod ziemią i zniszczeniu zasobów wodnych pod Zawierciem i Myszkowem. W ostatnich latach szczególnie dużo mówi sięo suszy hydrologicznej, to na dodatek ryjąc w ziemi mamy sobie ten problem powiększać? Przecież jest tyle innych możliwości rozwoju zaawansowanego przemysłu na powierzchni, który też daje "bogactwo". Albo, iluż to "górników" z Zawiercia i Myszkowa dostanie pracę?Data dodania komentarza: 17.11.2025, 10:26Źródło komentarza: STOWARZYSZENIE O NIEJASNYM FINANSOWANIU JUŻ PROTESTUJE PRZECIWKO KONCESJI DLA RATHDOWNEYAutor komentarza: RadosławTreść komentarza: Radny Janoska nie pobiera diety z tytułu wykonywanych obowiązków ze starostwa, podobnie było kiedy był radnym w MiG Ogrodzieniec. Proszę sprawdzić. Warto byłoby zamieścić taką istotną informację, ponieważ jest to ewenement na skalę krajową.Data dodania komentarza: 16.11.2025, 16:19Źródło komentarza: PENSJA STAROSTY „BEZ ZMIAN”? NIE DO KOŃCA. DOSTANIE 1000 ZŁ WIĘCEJ. RADNI PRZYJĘLI UCHWAŁĘ „REGULACYJNĄ”Autor komentarza: samuelTreść komentarza: cynk i ołów, najgorsza kopalnia jeśli powstanie, współczucia dla Zawiercia i okolic.Data dodania komentarza: 7.11.2025, 13:20Źródło komentarza: Polski Rząd przedłuża koncesję na badanie złóż cynku i ołowiu dla Rathdowney!Autor komentarza: Zdzichu z PKSTreść komentarza: Jorg nauczyciel w zawodówce z tytułem dr medycyny 😂😂😂😂Ludzie są tak durni, że słów brak 🤭Data dodania komentarza: 4.10.2025, 19:18Źródło komentarza: Dr Katarzyna Dewor odchodzi ze szpitala. Wybrała emeryturęAutor komentarza: uskiTreść komentarza: Bzdura .. redaktor nie wie o czy pisze ...Data dodania komentarza: 3.10.2025, 04:50Źródło komentarza: POLICJANTKA PREPAROWAŁA ZARZUT DEMORALIZACJI? WCZEŚNIEJ MIAŁA POBIĆ UCZNIA SZKOŁY W KROCZYCACH!
Reklama
Reklama
Reklama