Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 6 grudnia 2025 04:38
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

Jeziorowiec sławił Zawiercie

W czasach, gdy polską flotę handlową zaliczano do światowych potęg, pośród statków morskich, pływających pod biało-czerwoną banderą, był drobnicowiec, dedykowany Zawierciu. Choć armada jednostek, należących do krajowych armatorów, liczyła kilka dobrych setek, statek ten wyróżniał się zdecydowanie.
Podziel się
Oceń

W czasach, gdy polską flotę handlową zaliczano do światowych potęg, pośród statków morskich, pływających pod biało-czerwoną banderą, był drobnicowiec, dedykowany Zawierciu. Choć armada jednostek, należących do krajowych armatorów, liczyła kilka dobrych setek, statek ten wyróżniał się zdecydowanie.

 

Był to bowiem reprezentant pierwszej w dziejach polskich stoczni serii jeziorowców – pływających konstrukcji przeznaczonych do żeglugi na Wielkie Jeziora Amerykańskie. Docierały tam Rzeką Świętego Wawrzyńca, a że kolejne akweny na szlaku leżą znacznie wyżej niż poziom morza, więc także poprzez system śluz i kanałów. Ten śródlądowy szlak, pozwalający docierać statkom oceanicznym do 3.800 km w głąb kontynentu, powstał po trwającym cztery lata (1955-1959) i kosztującym przeszło 2 mld dolarów pogłębianiu, regulowaniu i poszerzaniu rzeki oraz budowie urządzeń hydrotechnicznych, umożliwiających „wdrapywanie” się frachtowców na wyższe poziomy.

 

Ekspansywna w latach 60-tych XX wieku Polska postanowiła wprowadzić swoje jednostki na nową drogę. Aby to zrealizować, opracowano projekt jeziorowców i rozpoczęto budowę statków z tej serii w Stoczni im. Adolfa Warskiego w Szczecinie. Jako pierwszy zwodowano w 1968 r. m/s „Zakopane”, po nim szły kolejno: „Zamość”, „Zabrze”, „Zambrów”, „Zawiercie” i „Zawichost”. Wszystkie zostały wyposażone we wzmocnienia przeciwlodowe oraz niewymagane na innych szlakach, tam jednak obligatoryjne, windy i kabestany cumownicze na dziobach i rufach – z automatycznym naciągiem.

 

Pierwszym statkiem, który przemierzył Drogę Morską Św. Wawrzyńca był właśnie m/s „Zawiercie”, który równe 40 lat temu dotarł do Montrealu i Toronto. Statek ładny i zgrabny: miał 135,2 m długości, 17,8 szerokości, 6,8 zanurzenia. W pięciu ładowniach, rozmieszczonych pod dwoma pokładami (jedną wyposażono w system chłodniczy), mógł pomieścić 5.580 ton towarów. Przewidziano również możliwość zabierania ładunku pokładowego, w tym kontenerów. Szybkie pozbywanie się frachtu ułatwiało wyposażenie jednostki w całą „baterię” bomów: od największego, o udźwigu 40 ton, przez dwa 15-tonowe, cztery 5-tonowe po 10, unoszących ciężar 2,5 t.

 

Poza 41 członkami załogi, „Zawiercie” zabierało na pokład 12 pasażerów. Napędzający drobnicowiec silnik diesla o mocy 7.200 KM, wyprodukowany w Zakładach im. Cegielskiego w Poznaniu na licencji szwajcarskiego Sulzera, nadawał mu prędkość 17,4 węzła.

 

„Zawiercie”, zwodowane we wrześniu 1969 r. (honory matki chrzestnej pełniła dr Krystyna Cyrankiewicz), było własnością Polskich Linii Oceanicznych, armatora z siedzibą w Gdyni – miasto to, w którym 26 stycznia 1970 podniesiono na statku banderę, było jego portem macierzystym. Na Drogę Św. Wawrzyńca „Zawiercie” wypływano latem – w okresie zimowym, gdy jej wody skuwa lód, kierowano je zazwyczaj na linię zachodnioafrykańską: przydawała się wtedy ładownia, chłodzona do temperatury minus 20 stopni Celsjusza.

 

W morskiej służbie statek spędził 24 lata. W 1993, gdy uznano, iż jest wyeksploatowany na tyle, aby ewentualna modernizacja nie mogła się opłacać, zapadła decyzja o jego wycofaniu z eksploatacji. Armator sprzedał leciwego jeziorowca na złom. W ostatni rejs „Zawiercie” wyruszyło w sierpniu 1993 - celem była plaża Alang w Indiach, znana jako jedno z największych złomowisk morskich świata. Tam, w przedsiębiorstwie o nazwie Kwality Steel Supplies, jedyny oceaniczny reprezentant Zawiercia przestał istnieć…

 

W 40. rocznicę dziewiczego rejsu po egzotycznym dla polskiej floty szlaku warto wspomnieć wyróżniający się szlachetną sylwetką statek. Poza wszystkim innym przecież członkowie jego załogi zostali laureatami Medalu Pamiątkowego z Okazji 25-lecia Wyzwolenia Ziemi Zawierciańskiej, ustanowionego w 1970 przez władze miasta z inicjatywy Towarzystwa Miłośników Ziemi Zawierciańskiej.

Waldemar Bałda


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
J Autor komentarza: Jarosław Mazanek, dziennikarzTreść komentarza: Jeżeli mamy przewidywać co będzie dalej, to jest dość oczywiste, że Minister Klimatu i Środowiska odrzuci sprzeciw stowarzyszenia. Jako dziennikarz brałem udział w konferencji na Stadionie Śląskim w temacie szans na rozwój przysłu zbrojeniowego w woj. śląskim w alternatywie do górnictwa węgla. Miałem tam okazję mówi o tym, jak dużą szansą dla północnej części województwa są złoża w Myszkowie, Porębie i Łazach, również dla celów niezależności surowcowej, w surowcach stategicznych. Lej depresyjny w Myszkowie nie wystąpi a w Zawierciu, choć przyszła kopalnia może wymagać odwadniania, to nie w takim stopniu jak Pomorzany w Bukownie. Supełnie inna stuktura geologiczna. Trzeba mieć trochę zaufania do wiedzy polskich specjalistów: geologów, hydrologów i górników. Czy znajdą pracę rórnicy z Myszkowa i Zawiercia? Na pewno tak. Albo z podmyszkowskich wiosek, z Kroczyc, Irządz, ci którzy kiedyś się wyprowadzili do Dąbrowy Górniczej zaczną wracać. Kopalnie to projekty na 100 lat. Myszków i Zawiercie zystają taki bodziec rozwojowy , że dziś niesprzedawalne i tanie mieszkania będą pożądane, a ceny wzrosną. Jak do redakcji przychodzą mieszkańcy z ogłoszeniami, i narzekają, że nie mogą sprzedać mieszkania, "nie ma komu" to im się aż oczy zapalają jak słyszą o szansach na kopalnie (nawet dwie!)Data dodania komentarza: 17.11.2025, 13:34Źródło komentarza: STOWARZYSZENIE O NIEJASNYM FINANSOWANIU JUŻ PROTESTUJE PRZECIWKO KONCESJI DLA RATHDOWNEYAutor komentarza: podpisTreść komentarza: i bardzo dobrze, cynk i ołów to straszny syf i zatrucie okolicy odpady poflotacyjne gorsze nawet niż w przypadku miedzi i srebra. Pół biedy jakby to był więgiel kamienny. Pan rekaktor jest od lat zakochany w kopaniu pod ziemią i zniszczeniu zasobów wodnych pod Zawierciem i Myszkowem. W ostatnich latach szczególnie dużo mówi sięo suszy hydrologicznej, to na dodatek ryjąc w ziemi mamy sobie ten problem powiększać? Przecież jest tyle innych możliwości rozwoju zaawansowanego przemysłu na powierzchni, który też daje "bogactwo". Albo, iluż to "górników" z Zawiercia i Myszkowa dostanie pracę?Data dodania komentarza: 17.11.2025, 10:26Źródło komentarza: STOWARZYSZENIE O NIEJASNYM FINANSOWANIU JUŻ PROTESTUJE PRZECIWKO KONCESJI DLA RATHDOWNEYAutor komentarza: RadosławTreść komentarza: Radny Janoska nie pobiera diety z tytułu wykonywanych obowiązków ze starostwa, podobnie było kiedy był radnym w MiG Ogrodzieniec. Proszę sprawdzić. Warto byłoby zamieścić taką istotną informację, ponieważ jest to ewenement na skalę krajową.Data dodania komentarza: 16.11.2025, 16:19Źródło komentarza: PENSJA STAROSTY „BEZ ZMIAN”? NIE DO KOŃCA. DOSTANIE 1000 ZŁ WIĘCEJ. RADNI PRZYJĘLI UCHWAŁĘ „REGULACYJNĄ”Autor komentarza: samuelTreść komentarza: cynk i ołów, najgorsza kopalnia jeśli powstanie, współczucia dla Zawiercia i okolic.Data dodania komentarza: 7.11.2025, 13:20Źródło komentarza: Polski Rząd przedłuża koncesję na badanie złóż cynku i ołowiu dla Rathdowney!Autor komentarza: Zdzichu z PKSTreść komentarza: Jorg nauczyciel w zawodówce z tytułem dr medycyny 😂😂😂😂Ludzie są tak durni, że słów brak 🤭Data dodania komentarza: 4.10.2025, 19:18Źródło komentarza: Dr Katarzyna Dewor odchodzi ze szpitala. Wybrała emeryturęAutor komentarza: uskiTreść komentarza: Bzdura .. redaktor nie wie o czy pisze ...Data dodania komentarza: 3.10.2025, 04:50Źródło komentarza: POLICJANTKA PREPAROWAŁA ZARZUT DEMORALIZACJI? WCZEŚNIEJ MIAŁA POBIĆ UCZNIA SZKOŁY W KROCZYCACH!
Reklama
Reklama
Reklama