(Zawiercie, Częstochowa) Miał podrobić podpisy dwóch policjantów potwierdzające, że wzięli udział w szkoleniu, tzw. „alarmie ćwiczebnym”. Sąd Rejonowy w Zawierciu uznał winę oficera policji, ale umorzył postępowanie karne uznając niską szkodliwość czynu. Z tym wyrokiem nie zgodziła się Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, składając apelację od wyroku, ale też sam oskarżany policjant. Niedawno nastąpił gwałtowny zwrot akcji, który jest dla prokuratury wielkim zaskoczeniem. Sąd Okręgowy w Częstochowie uniewinnił policjanta od zarzutów! Wyrok jest prawomocny. Nieoficjalnie mówi się, że w prokuraturze wyrok uniewinniający wywołał takie zaskoczenie, że rozważane jest złożenie kasacji od wyroku. A cała sprawa, od początku wygląda na wewnętrzne rozgrywki w zawierciańskiej policji.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie prok Piotr Wróblewski: -Nasza prokuratura nie zgodziła się, z -naszym zdaniem- zbyt łagodnym wyrokiem sądu I instancji, dlatego złożyliśmy apelację od wyroku. Sąd Okręgowy w Częstochowie 10 XII funkcjonariusza Policji uniewinnił. Wystąpiliśmy o pisemne uzasadnienie wyroku, dalsze kroki uzależniamy od analizy tego uzasadnienia.
Sprawa sięga roku 2016, kiedy policjant z KPP Zawiercie, Naczelnik Wydziału Prewencji ogłosił tzw. „alarm ćwiczebny”. To wtedy miało dojść do podrobienia podpisów na raportach. Ale dopiero donos złożony w 2018 roku, spowodował śledztwo, a później skierowanie przeciwko oficerowi aktu oskarżenia. Zarzut: podrobienie podpisów 2 policjantów na raportach potwierdzających kto wtedy wziął udział w szkoleniu. Prokuratura zarzuciła mu podrobienie dokumentów. Oficer nigdy nie zgodził się z zarzutem, przez krótki czas był zawieszony w obowiązkach Naczelnika Wydziału Prewencji, ale obecnie dalej pełni to stanowisko. Co ciekawe policjantka, która oskarżyła go o fałszowanie podpisów, też -o czym mówiło się w środowisku policjantów- miała tę samą dokumentację sporządzać nierzetelnie, też podpisywać się za innych kolegów. Ale prokuratura zarzuty postawiła tylko naczelnikowi. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że zarówno w Sądzie Rejonowym w Zawierciu, jak i w prokuraturze mają pracować osoby spokrewnione z tą funkcjonariuszką. To wywołało sporo spekulacji w środowisku, o możliwych, nieoficjalnych naciskach na sposób prowadzenia tej sprawy. Ale -zaznaczamy- to tylko nie poparte dowodami plotki krążące wśród policjantów. A przypomnieć warto, że od kilku lat również Kurier Zawierciański opisywał wyciąganie różnych wewnętrznych brudów dotyczących pracy jednostki, serię anonimów ale też podpisanych zawiadomień o różnych rzekomych przestępstwach czy wykroczeniach służbowych, do których miało dochodzić w jednostce. Choćby pogłoski o libacjach na terenie KPP w Zawierciu, czy używania radiowozów jako „prywatnych taksówek”. Postępowania wewnętrzne w Policji nie potwierdziły żadnego z tych zarzutów. Śledztwo i proces dotyczące Naczelnika Wydziału Prewencji z KPP Zawiercie wydaje się być jedną ze spraw w tym nurcie.
Linia obrony oskarżonego policjanta od początku była taka, że nie doszło do podrobienia dokumentów, że raporty czy notatki ze szkolenia nie były dokumentami. Z tą argumentacją częściowo tylko zgodził się Sąd Rejonowy w Zawierciu, uznając, że doszło do popełnienia przestępstwa, jednak niższej wagi, a sprawę można warunkowo umorzyć. Z tym wyrokiem nie zgodził się policjant, który złożył apelację. Odwołała się też prokuratura. 10 grudnia Sąd Okręgowy w Częstochowie w całości przyznał rację policjantowi, że sporządzone „dokumenty”, dokumentami nie są, oficer został uniewinniony, wyrok jest prawomocny.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze