Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 18:11
Reklama
Reklama

GRA INTERESÓW W SPRAWIE KOPALNI

(Zawiercie) Po raz kolejny Rada Miejska w Zawierciu uchwałą wyraziła stanowczy sprzeciw wobec planów budowy kopalni rud cynku i ołowiu na terenie gminy Zawiercie. Uchwałę w tej sprawie podjęto podczas obrad 28 października. Radni byli jednomyślni – nie chcą by na terenie Zawiercia powstała kopalnia. Sprawa wydobycia złóż cynku i ołowiu była również głównym tematem posiedzenia Rady Gospodarczej, która 9 listopada spotkała się z przedstawicielami firmy Rathdowney Polska Sp. z o.o. Z większym optymizmem o powstaniu zakładu wypowiadają się rządzący w Łazach i Porębie, a to właśnie na terenie tych gmin z większym prawdopodobieństwem mógłby powstać górniczy zakład.
Podziel się
Oceń

Choć od 2008 r. obowiązuje uchwała Rady Miejskiej w Zawierciu mówiąca o tym, że Rada Miejska w Zawierciu nie chce budowy kopalni rud cynku i ołowiu na terenie Gminy Zawiercie, temat ten stale spędzał sen z powiek niektórym mieszkańcom. Z wnioskiem o ponowne przygotowanie uchwały intencyjnej oraz nie zmienianie planu zagospodarowania przestrzennego gminy, zwrócili się we wrześniu do przewodniczącego Rady Miejskiej w Zawierciu radni z klubu PiS: Mariusz Golenia, Małgorzata Benc oraz Barbara Kozioł.

 

- Uważamy, że budowa kopalni na terenie gminy Zawiercie nieodwracalnie zdegraduje środowisko (przede wszystkim zasoby wody pitnej) i nie będzie korzystna ekonomicznie dla miasta. Koszty, jakie miasto musiałoby ponieść po likwidacji kopalni, będą wyższe, niż wpływy do budżetu miasta w okresie funkcjonowania kopalni. Firmy lokalne (powiatowe), które bazują na turystyce, zasobach naturalnych (bogactwach naturalnych, które człowiek może pozyskać na Jurze), mogą przestać istnieć. Co za tym idzie nastąpi utrata miejsc pracy, wpływów do budżetu miasta – czytamy we wniosku od radnych PiS.

 

Podczas głosowania nad projektem uchwały w sprawie wyrażenia sprzeciwu wobec planów budowy kopalni rud cynku i ołowiu na terenie gminy Zawiercie, wszyscy radni byli jednomyślni głosując „za” przyjęciem uchwały. Decyzja Rady Miejskiej nie jest jednak wiążąca. Decydujący głos w kwestii ewentualnego uruchomienia kopalni nie leży po stronie gminnego samorządu, a Ministerstwa Środowiska, które wydaje koncesje na wydobycie.

 

RADA GOSPODARCZA O KOPALNI

 

Kwestia powstania kopalni na terenie gminy była również tematem spotkania Rady Gospodarczej. Przedsiębiorcy chcieli dowiedzieć się na jakim etapie są prowadzone prace poszukiwawcze oraz jak przedstawia się  sprawa ewentualnego uruchomienia kopalni cynku i ołowiu w obrębie gmin: Zawiercie, Poręba, Ogrodzieniec i Łazy.

 

- Dziś możemy z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że prowadzone prace poszukiwawczo-badawcze zmierzają do wydobycia tych złóż. Doradcy gospodarczy prezydenta chcą zapoznać się z informacją przedstawioną przez firmę realizującą projekt „OLZA” –mówił nam jeszcze we wrześniu rzecznik zawierciańskiego magistratu Łukasz Czop.

 

Spotkanie z przedsiębiorstwem Rathdowney Polska Sp. z o.o., które realizuje m.in. na terenie Zawiercia projekt „OLZA” polegający na rozpoznaniu złóż cynku i ołowiu, odbyło się 9 listopada. Na zaproszenie Rady Gospodarczej na spotkanie przybyły posłanki: Barbara Chrobak z Ruchu Kukiza oraz Anna Nemś z PO, wicestarosta Konrad Knop oraz przedstawiciele gmin na terenach, których prowadzony jest projekt „OLZA”: prezydent Zawiercia Witold Grim wraz z zastępcami Łukaszem Konarskim i Markiem Borowikiem, burmistrzowie: Maciej Kaczyński z Łaz, Ryszard Spyra z Poręby, Andrzej Mikulski z Ogrodzieńca wraz z sekretarzem gminy Dariuszem Ptasiem.

 

O KOPALNI ZDECYDUJĄ MIESZKAŃCY?

 Tematem kopalni  Zawiercie i okoliczne gminy żyją od kilku lat. Czy społeczeństwo lokalne będzie miało wpływ na to czy powstanie kopalnia? Czy jeśli mieszkańcy nie będą chcieli jej budowy, to czy i tak ona powstanie? – ta kwestia najbardziej nurtowała przedsiębiorców i samorządowców.

 

- Funkcjonuję tu, jako mieszkaniec. Funkcjonuję od wielu lat jako samorządowiec i podzielam te wszystkie obawy mieszkańców, którzy boją się tej kopalni. Boją się, jakie skutki dla naszego środowiska będzie przynosić ewentualne wydobycie. Ale równocześnie byłem na kilku spotkaniach z państwem, gdzie jasno deklarowaliście, że jeżeli społeczeństwo Zawiercia w wyniku referendum czy jakiegoś innego narzędzia będzie stanowczo przeciw budowie kopalni, to deklarowaliście państwo, że wówczas odstąpicie od zamiaru budowy kopalni. Nie wiem czy ja dobrze interpretuję wasze słowa – pytał podczas spotkania prezydent Zawiercia Witold Grim.

 

- Przyzwolenie społeczne na budowę kopalni jest jednym z najważniejszych czynników w jej planowaniu. Jeśli państwo powiecie jednoznacznie „nie kopalni, to my będziemy musieli znaleźć inną lokalizację tam, gdzie lokalna społeczność nie będzie temu przeciwna –odpowiedział prezes zarządu Rathdowney Polska Robert Koński.

 

Z przyzwoleniem na budowę kopalni na terenie powiatu zawierciańskiego nie będzie łatwo. Obawy nadal nurtują mieszkańców mimo aż 2 tysięcy odbytych spotkań z przedstawicielami firmy.

 

- Mamy 3 koncesje, które zajmują 150 km kw. Na tym obszarze w odległości rozsądnej od złoża powinna powstać kopalnia. To nie musi być koniecznie w Zawierciu, ale musi być gdzieś w okolicach jednej z tych 4 gmin – podkreślił Koński.

 

- Mimo, że miasto Zawiercie powie nie, a inna gmina powie tak, to uznajecie to za akceptacje społeczną regionu. Tak? – pytał Jerzy Kozicz prezes CMC Poland.

 

- Musimy rozmawiać z lokalną społecznością gminy na terenie, której będzie ta kopalnia. To nie jest tylko Zawiercie, to są też inne gminy – podkreślał Koński.

 

Oznacza to, że firmie Rathdowney wystarczy akceptacja mieszkańców jednej z gmin, na której znajdują się złoża, by powstała kopalnia. Na pytanie czy powstanie kopalnia, jeżeli na terenie 4 gmin w wyniku referendum mieszkańcy wyrażą sprzeciw powstaniu kopalni Koński odparł jednak, że będzie trudno im ją wybudować.

 

CMC BOI SIĘ O WODĘ:

 

HUTA KONTRA KOPALNIA?

 

– Ja też nie jestem geologiem, ale tak jak społeczność lokalna posiłkuje się opiniami ekspertów. To co państwo powiedzieliście, jest sprzeczne z tym, co my usłyszeliśmy – stwierdził prezes CMC Poland Jerzy Kozicz. -Jeśli się okaże, że potrzebne jest wybudowanie nowych wodociągów, to kto to pokryje? Gdyby nie było wody dla Huty Zawiercie, wybudowanie nowych połączeń wodociągowych, to jest około 2 lat. Straty na poziomie 600 mln zł. Musielibyśmy odesłać ludzi na 2 lata. Jeśli państwo jesteście przekonani do swojej koncepcji, to czy firma wystawi częściowo gwarancję bankową?- zastanawiał się przedsiębiorca.

 

- Art.152 prawa górniczego – rzucił R. Koński. Artykuł mówi o tym, że w celu zapobieżenia szkodzie lub jej dalszym skutkom sąd może nakazać podjęcie koniecznych czynności. Sąd może nakazać, aby podmiot, do którego jest kierowane roszczenie, niezwłocznie wypłacił odpowiednią kwotę pieniężną. W przypadku powstania szkody w postaci zaniku wody lub utraty jej przydatności, podmiot, do którego jest kierowane roszczenie, do czasu naprawienia szkody jest obowiązany bezpłatnie dostarczać poszkodowanemu niezbędną ilość wody.

 

Podczas spotkania okazało się, że CMC Poland nie zgodziło się na przeprowadzenie badań na swoim terenie.

 

-Jeśli pan nas dopuści, będziemy mieli możliwość sprawdzenia jaki tam jest poziom wody i jaka jest jakość wody. Myślę, że te 2 lata, o których pan mówi, to jest za długo, ponieważ jest możliwość podłączenia z wykorzystaniem istniejącej sieci i podanie wody zastępczej w szybszym terminie – przekonywał dr inż. Mariusz Czop - hydrogeolog, który od 15 lat zajmuje się kwestiami odwodnień górniczych.

 

Przedsiębiorcy mieli jednak zastrzeżenia i nadal prosili o gwarancję.

 

- To jest obligatoryjne z punktu widzenia prawa polskiego. Jeśli w Hucie wystąpiłyby jakieś szkody, a nie sądzę, to będzie można tę wodę skierować z odwodnienia kopalni do Huty. Będzie to woda o takich samych parametrach, a nawet mi się wydaje, że lepsza – zapewniał hydrogeolog.

 

Z KOPALNI WODA ZDROJOWA?

 

- Niepotrzebnie się boicie i te wasze obawy są bezzasadne. Działalność tej kopalni w żaden sposób nie zagraża zasobom wodnym. Ilość wody, która jest w zbiorniku wód podziemnych, jest wystarczająca dla społeczności lokalnej. Woda wypływająca do kopalni będzie bardzo dobrej jakości. Będzie ją można wykorzystać do różnych celów. Polepszy się jakość wód powierzchniowych do których będziemy zrzucali tę wodę – tłumaczył M. Czop.

 

Po tych słowach na sali rozległ się śmiech niedowierzania.

 

- Nie wiem dlaczego państwo się śmiejecie. To są wszystko argumenty naukowe z rejonu olkuskiego, z rejonu trzebińskiego, gdzie pokazane są szanse związane z pozyskiwaniem wody kopalnianej do zaopatrzenia ludności w wodę pitną –uzasadniał hydrogeolog.

 

Na obszarze gdzie potencjalnie miałaby powstać kopalnia wykonano 3800 otworów wiertniczych, z których firma Rathdowney posiada informację geologiczną, bądź informację hydrologiczną.

 

- Mamy bardzo dokładne rozpoznanie budowy geologicznej. Nic naprawdę nas tu nie zaskoczy – gwarantował Mariusz Czop. - Polska wiele zainwestowała w rozpoznanie hydrogeologiczne. Ja jestem 3 pokoleniem z AGH, które się zajmuje tym terenem. 4 razy w roku mierzyliśmy wydajność źródeł w 24 punktach. W 40 punktach mierzyliśmy przepływ wody w ciekach powierzchniowych na tym terenie. W 44 studniach kopanych mierzyliśmy poziom wody. Pobieraliśmy próbki do badań składu chemicznego i w 80 studniach wierconych w tym większości studni ujęciowych na tym terenie mierzyliśmy poziom wody, 2 razy w roku pobieraliśmy próbki wody. Mogę państwu zaświadczyć na podstawie własnego doświadczenia, że tutaj wody nie zabraknie. Tu są nieprzebrane ilości wody. Nawet gdyby 2 takie kopalnie były, to wody nie zabraknie. Jeżeli jakakolwiek szkoda na wodzie by nastąpiła, to przedsiębiorca górniczy musi tę szkodę zabezpieczyć. Musi ją skompensować w całości przez naprawienie tej szkody, albo odtworzenie infrastruktury, albo podanie wody zastępczej – dodał.

 

Przedstawiciele firmy wskazywali, że kopalnia i jej oddziaływanie na środowisko zależą w dużej mierze także od budowy geologicznej terenu, na którym ona miałaby powstać.

 

- W Olkuszu są wychodnie dolomitów, więc nie ma się co dziwić, że tam są duże szkody środowiskowe. Dlatego, że tam jest tzw. otwarty zbiornik. W Zawierciu mamy ten zbiornik zamknięty. Unikalne warunki geologiczne sprawiają, że nie da się porównać Olkusza do Zawiercia. Jest to niemerytoryczne. My już wiemy, że dopływ wody do kopalni będzie wynosił około 50 metrów sześciennych na minutę. Woda z odwadniania będzie dobrej jakości, bo będzie to woda z tego samego zbiornika, z którego pozyskujecie wodę pitną. Będzie mogła być podana do sieci wodociągowej tylko po wstępnym uzdatnieniu. W ciekach powierzchniowych woda nie jest dobrej jakości. Zobaczcie sobie jaka woda płynie w Zawierciu, to jest woda 3, 4 klasy, nie za dobrze pachnie. Nawet czaszkę krowy znalazłem w zbiorniku jednej z rzek. Za Zawierciem w stronę Poręby woda nie jest krystalicznie czysta ani bynajmniej nie pachnie fiołkami, tylko jest bardzo zanieczyszczona. Jeśli my zrzucimy teraz wodę z odwadniania kopalni, wygonimy te ścieki i tę wodę zanieczyszczoną, to będzie woda dobrej jakości – przekonywali naukowcy.

 

Odmienne stanowisko w tej kwestii przedstawił natomiast Janusz Kłósek – dyrektor techniczny w Rejonowym Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji w Zawierciu.

 

–Mamy wodę, która nie wymaga uzdatniania. Jesteśmy przygotowani tylko do chlorowania i podajemy tę wodę bezpośrednio do sieci. Tę wodę można pić bezpośrednio z kranu. Jeśli ktoś twierdzi inaczej to ja się z tym nie zgadzam. Mimo, że nie ma kopalni, gmina Włodowice nie może od lipca tego roku korzystać ze swojej wody, bo pokazał się tam ołów. Kupuję wodę od Zawiercia. Z ujęcia w Parkoszowicach, gdzie jest 5 studni, tylko jedna nadaje się do bezpośredniej eksploatacji. Zawiercie z niej korzysta i z niej też zaopatrujemy gminę Włodowice. My się bardzo tego boimy, bo mamy wodę bardzo dobrej jakości. Główne nasze ujęcie - Stary Rynek korzysta ze studni, która by zanikła w pierwszej kolejności, bo są to płytkie ujęcia, o bardzo dobrej wydajności i bardzo dobrej wodzie. Zostałyby nam ujęcia na Kosowskiej Niwie z jednej strony Zawiercia i to ujęcie w Parkoszowicach drugie. Są jeszcze ujęcia peryferyjne, które zaopatrują Bzów, Karlin, Skarżyce i dzielnice peryferyjne. Te dzielnice są bardzo niekorzystnie położone wysokościowo. Są nawet 80 metrów wyżej niż centrum Zawiercia. Jeśli tam by woda zanikła? Ja wyrażam bardzo duże zaniepokojenie. Na tym etapie ogólności nie jesteśmy w stanie merytorycznie się ustosunkować, bo nie mamy materii. My chcielibyśmy wiedzieć. Jeśli woda z kopalni ma być lepsza, to proszę to udowodnić. Co będzie jeśli zanikną źródła wody? Jaki będzie etap przejściowy? Czy ta woda będzie musiała być uzdatniana? Co będzie z peryferiami? – pytał dyrektor.

 

W odpowiedzi na te pytania Mariusz Czop odpowiedział, że aby przygotować prognozy, dokumentację hydrologiczną i model potrzeba czasu.

 

- Następnie zatwierdzi to minister i dopiero na podstawie tego dokumentu będziemy przygotowywali raport oddziaływania na środowisko, gdzie wszystkie oddziaływania będą uwzględnione. Sądzę, ze ujęcia na południu nie są zagrożone. Co do Włodowic, to że ołów występuje jest wiadome od dawna, bo okruszcowane są dolomity. My dokładnie chcemy odwadniać te same dolomity, z których państwo pobieracie wodę, więc będziemy mieli wodę taką samą jak państwo macie w studniach. Jeśli chodzi o ujęcie we Włodowicach, to myślę, że jest to efekt oddziaływania zanieczyszczenia z terenu miasta Zawiercie – stwierdził hydrogeolog.

 

REFERENDUM W SPRAWIE KOPALNI

 

Zarówno przedsiębiorcy wchodzący w skład Rady Gospodarczej, jak i samorządowcy byli jednomyślni, że o powstaniu kopalni powinni zdecydować mieszkańcy w oparciu o opinię niezależnych ekspertów.

 

– Ja nie przyjechałem tu jako Ryszard Spyra, ja reprezentuję 9 tysięcy mieszkańców. Ja im przekażę te informacje, ale nie będę podejmował wiążących decyzji jako burmistrz. Pan doktor przedstawia interesy firmy i pan chce nas przekonać do argumentów firmy. Natomiast ja reprezentuję mieszkańców i chcę, że żeby odbyło się to w sposób bardzo cywilizowany. Oczekuję, że jako samorządowcy będziemy mogli oprzeć się na niezależnej ekspertyzie, którą z kolei my sfinansujemy. Nie mówię, że pana opinia jest nieobiektywna, ale żeby stwierdzić jej obiektywizm, potrzeba mi drugiej, niezależnej zupełnie opinii naukowej – zaproponował burmistrz Poręby Ryszard Spyra.

 

Prezes M.Koński, podkreślił natomiast, że w skład jego zespołu wchodzi również dr. Michał Wilczyński, który był kiedyś Głównym Geologiem Kraju, oraz zapewnił, że przedstawiane przez ekspertów opinie nie są tworzone „pod projekt”. Koński poparł również pomysł burmistrza Spyry i dodał, że z podobną inicjatywą wystąpiła już gmina Łazy.

 

- My zakładaliśmy, że ta kopalnia to jest korzyść też dla miasta. Nie jest to jakaś zaraza, plaga czy też szkoda środowiskowa. To są miejsca pracy, my tutaj kupujemy usługi i towary i my tutaj dajemy pracę. Uczciwą, rzetelną, nie na jakieś umowy śmieciowe. Ta kopalnia nie będzie na 8 lat. To jest wstępne studium ekonomiczne projektu, które mówi o 8 latach. Tak naprawdę to będzie 30 lat. Przez 30 lat możemy być odpowiedzialnym sąsiadem. Oczywiście jeżeli państwo uznacie, że nie chcecie tej kopalni, to my będziemy musieli ją zbudować gdzie indziej, albo w ogóle jej nie budować – powiedział prezes Rathdowney Polska.

 

W gminie Łazy w 2014 roku została podjęta uchwała mówiąca o tym, że mieszkańcy w wyniku referendum zdecydują o tym, czy chcą kopalni na swoim terenie.

 

-W sytuacji, gdyby firma wystąpiła o zmianę w planie zagospodarowania przestrzennego, w tym momencie będzie przeprowadzone referendum, gdzie mieszkańcy będą mogli wypowiedzieć się czy chcą budowy kopalni – przypomniał burmistrz Łaz Maciej Kaczyński.

- Wierzę w demokrację i nie wydaje mi się, że jeżeli większość będzie przeciwna, to kopalnia powstanie. Strategią regionu jest „Brama na Jurę”, a nie „Brama do kopalni cynku i ołowiu”. Albo brama taka, albo taka. Autentycznie te dwie sprawy się wykluczają – stwierdził wiceprezes firmy Awbud Andrzej Wuczyński. -Jak popatrzymy pod kątem turystyki, to w ostatnich 26 latach powstało przynajmniej kilkanaście hoteli, które funkcjonują i które będą dużo gorzej funkcjonować, albo będą upadać w sytuacji gdy wizerunek tego terenu będzie taki, że tu jest kopalnia cynku i ołowiu. Nie mówię już o agroturystyce – dodał Wuczyński.

 

OD HUTNIKA DO GÓRNIKA

 

Na terenie powiatu zawierciańskiego przeważają hutnicy, a nie górnicy. W powiecie nadal na wysokim poziomie utrzymuje się stopa bezrobocia. We wrześniu wynosiła ona 13,8%.

 

Krzysztof Peroń, który prowadzi Agencję Pracy ARK pytał skąd pochodzą dane, że firma zatrudni 500 osób. Peroń wskazywał również na doniesienia mediów o planach wygaszenia w ciągu 5 lat kopalni w Olkuszu i zasugerował, że pracownicy z tego terenu będą się starali o zatrudnienie.

 

- Nie jest powiedziane, że wszystkich pochodzących stamtąd górników będziemy chcieli zatrudnić. Wydaje mi się, że doświadczenie powinno być połączone z młodością i energią, dlatego będziemy zatrudniać zarówno tych doświadczonych górników jak i tych zaraz po szkole – odparł prezes Koński.

 

GŁOS EKOLOGA

 

Podczas spotkania głos zabrała także Teresa Solecka, z wykształcenia ekolog, która przez wiele lat była kierownikiem biura ochrony środowiska w CMC Poland, a obecnie pełni rolę konsultanta w zakresie ochrony środowiska. Kobieta wskazała na istotne różnice pomiędzy wypowiedzią M. Czopa i opiniami innych ekspertów z zakresu geologii i hydrologii.

 

- Jeśli chodzi o pana wypowiedź, ona jest dla mnie wysoce dyskusyjna. Pan ma inne opinie niż inni hydrogeolodzy! Pan ma inną opinię niż raport Rathdowney’a – zauważyła Solecka, która zaznaczyła, że opiera swoją wiedzę na danych historycznych z rejonu bytomskiego, chrzanowskiego oraz olkuskiego, a także na danych opracowanych na rzecz gminy Łazy przez dr hab. Jerzego Cabałę i dr Jarosława Baderę z Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego, opinii Marzeny Sadowskiej – hydrogeologa, jak również raporcie samej firmy Rathdowney. Z obliczeń przedstawionych przez Solecką wynikało, że z kopalni będzie odpompowane 60 mln metrów sześciennych wody, którą trzeba będzie gdzieś zrzucić.

 

- Zrzucicie nie do rzeki Wisły, tylko do Warty - maleńkiej, wąziutkiej, albo do Czarnej Przemszy. Jakie to będzie miało skutki? Nieprawdą jest, że nie będzie leja depresyjnego. W ocenach oddziaływania dla studium uwarunkowań w Łazach i Porębie już jest napisane, że jest lej depresyjny spowodowany działalnością rud cynku i ołowiu. W Rudnikach wody już nie ma, trzeba ich było podłączyć do kanalizacji. Mówimy, że państwo zabierzecie wodę nam, dlatego że kopalnia jest na poziomie triasowym ulokowana, tak samo jak zbiorniki wodne – przekonywała ekolożka.

 

Solecka opierając się na opinii innych ekspertów wskazała również, że powstaną okna hydrauliczne oraz uskoki, a wydobywanie metodą wybuchową ten proces pogłębi.

 

- Powołuje się pan na Trzebionkę. W Trzebionce w rzece Dąbrówce zanikła woda na długości 8 kilometrów. Według opracowania dla Łaz wynika, że czyste wody Mitręgi i Centurii zostaną zanieczyszczone. Na ten moment wody są czyste, ale w momencie kiedy woda z kopalni zejdzie, nierozpuszczalne siarczki będą rozpuszczalnymi siarczanami – wymieniała ekolożka. - Po 8-letniej eksploatacji to będzie 12 mln szlamów, a jaka będzie powierzchnia hałd? Jakie będzie ich oddziaływanie. Przewidujecie tylko2 metrową tamę betonową, a resztę będziecie podwyższać szlamami. A jeżeli to pójdzie z wodą? Były w latach 90 podtopienia i zostały na całej długości Warty zerwane mosty. Gęstość piasku piszecie państwo w swoim raporcie jest 1,6, podczas gdy 2,4 jest gęstość skały, więc osiadanie musi wystąpić. Tylko państwa już w Polsce nie będzie. Przeanalizujcie co społeczność lokalna uzyska po 8 latach działalności. 8 lat czerpania przez państwa zysków, a dla nas i dla naszych dzieci to będzie katastrofa ekologiczna. Rozczarowałam się pańską wypowiedzią. Bo naukowiec mówi co jest za, a co przeciw. A pan wystawił nam tutaj laurkę – zwróciła się do Mariusza Czopa  Teresa Solecka.

 

Po wypowiedzi pani ekolog rozległy się gromkie brawa.

 

ZAWIERCIE TO NIE OLKUSZ

 

– My jesteśmy blisko Śląska i wiemy jakie są konsekwencje wydobycia głębinowego. Ziemia się zapada. Niszczą się nieruchomości, niszczą się drogi. Jak państwo zamierzacie zwracać zmniejszenie wartości nieruchomości ludziom, którzy tu mieszkają – dopytywała Joanna Brodzik-Kot.

 

Prezes Zarządu BSK Return Sławomir Bajor pytał natomiast, gdzie firma realizowała już taki projekt, że może powiedzieć, że to się sprawdziło.

 

- Czy pan zna hałdy na terenie Śląska po wydobyciu cynku i ołowiu? Ja jestem sąsiadem jednej z takich hałd, mogę panu przedstawić badania gruntu po tych hałdach, jak pan mówi, że nic się z wodą nie dzieje. Jest taka rzeka, gdzie po każdym opadzie kilkanaście albo kilkadziesiąt razy jest przekroczony cynk i ołów, nie mówiąc już arsenie lub kadmie. Wy jesteście koncepcyjni. Nie wiecie czy ta kopalnia się opłaca, więc nawet nie wiecie, kto będzie jej właścicielem – sugerował Bajor.

 

Głównymi argumentami przedstawianym przez badaczy, było wskazywanie różnic między ziemią zawierciańską, a rejonem olkuskim.

 

- Lej depresji będzie miał dużo mniejszy zasięg niż w rejonie olkuskim, bo jest to zbiornik zamknięty. Mamy na to dowody – zapewniał hydrogeolog. Dodał on jednocześnie, że w przeciwieństwie do dawnych metod górniczych, ich firma będzie się starała na bieżąco wycofywać z obszarów wydobytych i zatapiać je po to właśnie, by nie zmieniać stanu środowiska. A w samej kopalni będzie prowadzone wydobycie systemem komorowo-filarowym, a nie ścianowym jak w innych kopalniach na Śląsku.

 

- My między filary będziemy wtłaczać piasek, po to, żeby wypełnić przestrzeń i podtrzymać strop. Ta technologia została przetestowana w połowie lat 90 w rejonie olkuskim i chrzanowskim i nawet prowadzona była eksploatacja pod tą linią przesyłową i nie było tam osiadań. Ta część złoża, którą chce firma Rathdowney udostępniać znajduje się poza terenami zwartej zabudowy Zawiercia. To nie jest tak, że będzie eksploatacja pod Zawierciem. Złoża są poza Zawierciem. Co innego są odpady z węgla kamiennego, żużle z Miasteczka Śląskiego czy załóżmy z Bytomia, a co innego są odpady poflotacyjne. Jeśli państwa nie przekonałem, będę przekonywać do skutku – mówił stanowczo M. Czop.

 

- Wydobycie jest od 8 do 30 lat. Przez 30 lat ile nam się odłoży tych hałd? Ile milionów ton powstanie na hałdzie i czy jest pan przekonany, że cynk i ołów nie będzie się przedostawał do wód powierzchniowych do studni do cieków wodnych, zlewiska Przemszy, Warty. Jeśli będziecie prywatnym inwestorem, to czy powstanie fundusz na rewitalizację tych terenów?- dopytywali przedsiębiorcy.

 

- To co państwo prezentujecie to – ja nie chce nikogo obrażać - ale to są mity, które są powtarzane na podstawie zasłyszanych informacji z innych obiektów, a inne obiekty są nieporównywalne – argumentował Mariusz Czop z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

 

Na sali rozległo się buczenie.

 

ZA WCZEŚNIE NA KONKRETY

 

Co ciekawe, gdy pojawiają się pytania o konkretne rozwiązania już od jakiegoś czasu słyszymy, że na obecnym etapie niestety nie można mówić o konkretach. Natomiast gdy badaczom przedstawiane są obawy mieszkańców, ci zapewniają – wręcz dają gwarancję, że wszystko będzie dobrze, zanieczyszczeń środowiska nie będzie, a woda nie zaniknie.

 

- Wcześniej w opracowaniach słyszeliśmy, że to jest 60 mln metrów sześciennych wody rocznie, teraz jest 26 mln. Składowisko odpadów kilka hektarów, kilkanaście hektarów, a czemu nie kilkaset hektarów? Czy naprawdę mając taką wiedzę i w zasadzie pracując nad ekonomią, państwo nie macie na dzisiaj takiej wiedzy? Mówi pan, że wystąpi lej depresyjny, ale będzie malutki. Na Boga! Ale jaki? Czy jak moje dzieci mieszkają w promieniu 2 km to czy już będą w leju czy jak 10 km to też będą w leju. Fajnie się tę wiedzę sprzedaje, ale my byśmy chcieli coś więcej wiedzieć. Jakie są faktyczne zagrożenia? Gdzie te 26 mln wody chcecie wpuścić. W jakie cieki wodne? Trochę więcej konkretów – prosił prezes Zarządu BSK Return.

 

- Chcielibyśmy być bardziej precyzyjni, ale etap prowadzonych prac nie pozwala nam na to. Nie przychodzimy proponować konkretnej kopalni, nie jesteśmy na to gotowi. My nie przyszliśmy tu rozmawiać o projekcie kopalni, która ma być tu wybudowana. Jesteśmy dużo wcześniej na etapie planowania, by móc konkretnie rozmawiać o kopalni i jej wpływie na region. Jeszcze ta decyzja w ogóle nie zapadła, czy ta kopalnia tutaj powstanie czy jest opłacalna. Proszę jeszcze dać nam szansę zrozumienia tych wszystkich zastrzeżeń – zwraca uwagę Koński.

 

– Jeśli są jakieś inne wątpliwości, to wyjaśnimy sobie na kolejnym spotkaniu. Może trzeba zostawić te pokłady dla pokoleń, kiedy będą lepsze warunki i lepsza technologia wydobywania. Tak jak robi to Norwegia –zasugerował przewodniczący Rady Gospodarczej Stefan Rotarski. - Jesteśmy otwarci - Rada Gospodarcza i mieszkańcy - na spotkania z kierownictwem firmy Rathdowney, by dalej rozmawiać na ten temat. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo – podsumował spotkanie przewodniczący.

 

Justyna Banach-Jasiewicz

 

Nasz komentarz:

 

PRZECIWNI MIESZKAŃCY CZY CMC?

 

Ważną dla przyszłości Zawiercia dyskusję staraliśmy się przestawić z najwyższą starannością, dlatego dzisiejszy artykuł jest chyba najdłuższym w historii Kuriera Zawierciańskiego. Wybaczcie, drodzy Czytelnicy, ale to z szacunku dla Was. Jeszcze przed jego publikacją o projekcie budowy kopalni na terenie Powiatu Zawierciańskiego (niekoniecznie w Zawierciu) miałem o okazję rozmawiać w TVP Katowice w programie „Bez korekty”. I ciągle mam to samo wrażenie, że sprzeciw wobec kopalni słyszę od części lokalnych polityków, niektórych przedsiębiorców, w tym największego, huty CMC. Wprost swój sprzeciw, zobawy o wodę dla huty, wyrażał jej prezes Jerzy Kozicz. Ma prawo martwić się o wodę dla huty, ale dla uczciwości oceny kto ma rację, czy wody wystarczy dla wszystkich (co deklarują geolodzy) czy zabraknie wypadałoby nie blokować badań na terenie huty. A na te CMC się nie zgodziło. W obawie o wodę? Dziwna obawa. Dodatkowe badania geologiczne poszerzyłyby wiedzę CMC na czym stoi zakład. Zwrócę też uwagę na problem zanieczyszczenia wód w gminie Włodowice ołowiem. Skąd się wziął? Padła sugestia, że to zanieczyszczenia z terenu Zawiercia. Skąd dokładniej? Należałoby zbadać, ewentualnie wykluczyć, czy trucicielem nie jest CMC, ale przypomnę, zakład nie zgodził się na odwierty...

 

Oczywiście, mówiąc o możliwej budowie kopalni w regionie Zawiercia byłoby naiwnością sądzić, że będą to same korzyści, czyli rozwój, miejsca pracy. Szkody środowiskowe są nieuniknione, byle w granicach rozsądku, odwracalne. Kopalnia oczywiście zmieni krajobraz. CMC nie zmienia?

 

Zawiercie bramą na Jurę? Oczywiście, ale tylko „bramą”  W Zawierciu turyści zaczynają swój szlak, mogą skorzystać z infrastruktury miasta, ale nie przesadzajmy, Jura zaczyna się na obrzeżach Zawiercia. Samo miasto miało i ma charakter przemysłowy, na przemyśle ciężkim (hutnictwo) zbudowało swój obraz i siłę. A zakład górniczy, gdyby powstał, to powstanie i będzie eksploatował złoża w gminach Poręba, Łazy i na pograniczu Zawiercia. Czyli w części powiatu tradycyjnie przemysłowej. Dla Poręby, po uszy zadłużonej, mogłoby to być jak szóstka w Lotto. Trzeba tylko skreślić kupon.

 

Jarosław Mazanek

 

 


GRA INTERESÓW W SPRAWIE KOPALNI

GRA INTERESÓW W SPRAWIE KOPALNI


Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: KrzysztofTreść komentarza: Odsuńmy PiS od władzy w powiatach. Nie będą mogli zatrudniać pociotków. I wtedy ta partia się skończyData dodania komentarza: 24.03.2024, 10:56Źródło komentarza: Powiatowy Zamach Stanu? PUBLICZNY SZPITAL CHCE WYBRAĆ WŁASNĄ RADĘ POWIATU!Autor komentarza: jkmTreść komentarza: Mam nadzieję, że mądrzy mieszkańcy Zawiercia, pogonią Janoskę. Niech buduje szubienice, może dla siebie i innych konfiturowatychData dodania komentarza: 17.03.2024, 11:32Źródło komentarza: Ogrodzieniec nie chce narodowcówAutor komentarza: KrystekTreść komentarza: Czekam z utęsknieniem na zmiany. Może w końcu wiele osób co zostało zwolnione za tą dyrekcję wrócą z powrotem do pracy. Czekamy z wielką dzieją!Data dodania komentarza: 16.03.2024, 12:54Źródło komentarza: Powiatowy Zamach Stanu? PUBLICZNY SZPITAL CHCE WYBRAĆ WŁASNĄ RADĘ POWIATU!Autor komentarza: DanielTreść komentarza: Panie Redaktorze Pan jako jedyny pisze prawdę o tym co tutaj się dzieje. Starostwo o wszystkim wie ale oni w tym tak samo uczestniczą. Dlatego oby ludzie głosowali mądrze bo źle się dzieje w tych instytucjach.Data dodania komentarza: 16.03.2024, 08:12Źródło komentarza: Powiatowy Zamach Stanu? PUBLICZNY SZPITAL CHCE WYBRAĆ WŁASNĄ RADĘ POWIATU!Autor komentarza: KrzysiekTreść komentarza: no właśnie i czy jest to do podważenia??? gołym okiem widać oszustwoData dodania komentarza: 15.03.2024, 19:22Źródło komentarza: Powiatowy Zamach Stanu? PUBLICZNY SZPITAL CHCE WYBRAĆ WŁASNĄ RADĘ POWIATU!Autor komentarza: MirekTreść komentarza: Milejska Maria prawdę mówi o szpitalu. Może będzie nowym dyrektorem? Oby.Data dodania komentarza: 15.03.2024, 19:13Źródło komentarza: Powiatowy Zamach Stanu? PUBLICZNY SZPITAL CHCE WYBRAĆ WŁASNĄ RADĘ POWIATU!
Reklama
Reklama
Reklama